Nie chcę się wymądrzać, ale to na pewno nie jest kino dla intelektualistów. Można to oglądnąć (choć ja dotrwałem do końca z dużą trudnością), jest nawet parę scen, za które widzowie tak kochają kino - np. walka w sąsiedztwie opadającego noża gilotyny do cięcia papieru, ale to wszystko. Głupawe miny (- w ogóle bardzo słabego aktora moim zdaniem -) Jackie Chana, rzadko pasujące do tego, co się na ekranie dzieje, klapanie sandałami mające odzwierciedlać uderzenia w walkach, infantylne dialogi i takaż fabuła - nieeee, to nie dla mnie. Nie mówię, że nie polecam tego filmu, żeby do niego nie zniechęcać. W końcu każdy ma swój gust. Mnie zdecydowanie się nie podobał, a to chyba mi wolno...:-)